Uwaga!

wtorek, 12 marca 2013

Rozdział 2 - Ucieczka

Zabolało, gdy Harn pchnął mnie do środka szopy a ja upadłam na ziemię. Natychmiast podniosłam się z cichym  jękiem i cofnęłam pod stertę belek ułożonych przy ścianie. Harn zarechotał i chwycił mnie za nadgarstki.
- Nie... e... Proszę... - Wyjęczałam. Mężczyzna uśmiechną się tylko obleśnie i przybliżył oblizując wargi. Krzyknęłam i usiłowałam się wyrwać ale drwal wyciągnął z kieszeni nóż sprężynowy. Znieruchomiałam gdy przyłożył mi go do policzka.
- Uspokój się, bo skończysz jak Jade. - Powiedział z uśmiechem satysfakcji obserwując moje przerażone spojrzenie.
N... Nie... - Wymamrotałam drżącymi wargami. Harn przycisnął ostrze mocniej i poczułam jak ciepła krew spływa mi po policzku. Nie mogłam dłużej już wytrzymać. Wgryzłam się mężczyźnie w przedramię. Smakował potem, drewnem i  brudem. Zszokowany krzyknął  i wypuścił ostrze z ręki. Chwyciłam je i zanurkowałam pod jego ramieniem gdy usiłował mnie schwytać. Wybiegłam z szopy i ruszyłam pędem do lasu. Musiałam dotrzeć jak najgłębiej. Tam gdzie nawet drwale nigdy by się nie zapuścili.  Przerażająca świadomość, że w końcu po latach, uciekam z miejsca moich koszmarów przerażała. Ale też  pozwalała mi biec jak najszybciej. Gdzieś w tyle usłyszałam krzyki. Z pewnością szykowali pogoń. Adrenalina sprawiła, że niemal frunęłam nad zmarzniętą ziemią i już po chwili dotarłam do lasu. Szczekanie psów pozwoliło mi sądzić, że pościg się rozpoczął. Mężczyźni z Cager zwykle brali ze sobą psy na polowania, na sarny, jelenie, czasem dziki. Ale teraz polowali na mnie. Ja byłam zwierzyną.
~*~
Straciłam rachubę czasu. Od ujadania psów bolała mnie głowa. Od biegu po kamieniach i zamarzniętej ziemi stopy. Od ostrza noża policzek. Siedziałam skulona w opuszczonej norze jakiegoś zwierzęcia i nasłuchiwałam. Każdy okrzyk, każdy trzask ułamywanej gałązki sprawiały, że nie byłam w stanie powstrzymać drżenia ciała. Jedynie nóż odebrany Harnowi a teraz ściskany kurczowo w dłoni dawał złudzenie bezpieczeństwa. Nie miałam pojęcia co chcą mi zrobić ale jedno wiedziałam na pewno. Drogo sprzedam swoje życie. Gdy szczekanie, obelgi i odgłosy kroków oddaliły się poczułam jak adrenalina spada. Zrobiło mi się przeraźliwie zimno a głód zaczął dokuczać mi jeszcze bardziej niż zwykle. Powoli, nadal ściskając w dłoni ostrze wygramoliłam się z kryjówki. Spojrzałam w górę na księżyc w kształcie sierpu. Las pogrążony w nienaturalnej ciszy.  Bez śpiewających ptaków, bez odgłosów życia. Przeklęty. Tak jak ja. Moim priorytetem stało się znalezienie względnie bezpiecznego miejsca na nocleg. Zgarnęłam z ziemi śnieg i przyłożyłam do rozgrzanego policzka. Nieopisana ulga wydobyła z mojego gardła cichy jęk. Ruszyłam w drogę. Po pewnym czasie ręka zmarzła straszliwie i wpadłam na pewien pomysł. Uklękłam na ziemi i wygrzebałam spod topniejącego śniegu mech. Na nim położyłam śnieg i mogłam ruszyć dalej przyciskając co jakiś czas odświeżany opatrunek. Policzki i oczy nadal były mokre ale zacisnęłam wargi, by powstrzymać się od płaczu. Nie tutaj. Nie teraz. Muszę znaleźć schronienie.- Powtarzałam w kółko w myślach. Szłam chwiejnie starając się rozruszać zmarznięte ciało. Co jakiś czas upadałam na śnieg z cichym jękiem i pozwalałam sobie na minutę odpoczynku. Potem zimno przybierało na sile i ruszałam dalej. Po pewnym czasie księżyc, będący moim jedynym światłem przysłoniły chmury a pomiędzy drzewami zaczęła się wić szara i gęsta mgła. Nie przerywając marszu rozglądałam się gorączkowo za miejscem do spania. Nienaturalną ciszę przerwało wołanie.
-  Eleanor! Elle! Skarbie gdzie jesteś?! -  Zmarłam. Stanęłam skamieniała i nasłuchiwałam. - Elle! Córciu! Gdzie jesteś?! Eleanor! - Znałam ten głos. Usiłowałam go wyprzeć z pamięci tak jak resztę wspomnień, ale czaił się gdzieś, na granicy podświadomości.
- Mama... - Powiedziałam, smakując słowo. Bolało. Wspominanie, jest jak rozdrapywanie starych ran.
- Eleanor!!! Córeczko!!!  - Ale ten głos był jak najprawdziwszy.
- Mamo! Mamo tutaj!!! - Wrzasnęłam i puściłam się biegiem w stronę głosu. To musiała być ona. Zraz ją odnajdę, przytuli mnie i powie, że wszystko dobrze...
- Eleanor! Skarbie! - Biegłam jak najszybciej. Nie zwracałam już uwagi na piekący policzek, krwawiące dłonie i kolana, zmarznięte stopy i głód. Zaraz odnajdę swoją matkę.
- Mamo! Już biegnę! Czekaj na mnie!!! - Nóż i opatrunek zostały tam, gdzie je porzuciłam. Już się nie liczyły. - Biegnę do ciebie!!! - Łzy kapały mi po policzkach i rozmazywały świat, gdy do niej biegłam. Do swojej mamy.
- Elle! - Przerażona spostrzegłam, że głos zaczął się oddalać.
- Nie! Mamo! STÓJ! - Wydarłam się. Byłam już tak blisko. Mama chce już iść, jest zimno. Tata pewnie czeka na nas w domu. - MAMO! Zaraz będę! - Nie mogę pozwolić, żeby pomyślała, że wróciłam już do domu. - Czekaj na mnie! Tu jestem!!!
- Córciu...! - Głos zaczął cichnąć. Nie ważne jak szybko biegłam, oddalał się aż w końcu ucichł. Potknęłam się o wystający korzeń i runęłam jak długa na ziemię.
- Mamo! - Wyjęczałam i zawyłam, jak zranione zwierze. Oparłam się o drzewo i ukryłam twarz w dłoniach. Wyłam rozpaczliwie, krztusząc się łzami i krwią spływającą po policzku.
- Mamo... - Moim ciałem wstrząsnęły gwałtowne torsje i zwymiotowałam żółcią. Wbiłam palce w pień. Nie mogłam pozwolić, żeby mnie zabrali. Ale zbliżali się. W przebraniach drzew i krzewów, szarpali moje włosy i ubranie. Potwory, wspomnienia... Zło, zło, zło... Las mnie nie chciał. Chciał... Zabić zniszczyć, pożreć. Rozszarpać na maleńkie kawałki moje sfatygowane i dziurawe serce. Zło, zło, zło... Nie miałam siły już się bronić. Mgła otoczyła mnie szczelnie, zimnym i wilgotnym kocem i porwała do świata koszmarów.
~*~
Tak, jestem zadowolona z tego rozdziału. :3 Coś się wreszcie dzieje. Są błędy i WIEM, ŻE JEST KRÓTKO!!! Ale jestem zadowolona z całokształtu. Dedyk dla Deany - Mojej, chyba najbardziej niecierpliwej czytelniczki, Rei - bo z radością akceptuje moje pomysły i udaje, że nie widzi błędów, Luny - ty niewyżyta spamerko! xD Kai - bo sądzi, że biorę (fiu, fiu, fiuu, fiu, la, la, la... :3) i ma młodszego brata >:D i Dorocie - widzę ją po raz pierwszy ale mnie zmotywowała do poprawy poprzedniej notki. :> 
Dziękuję Wam!

6 komentarzy:

  1. NAREZCIE!!!!!!!!!!!!!!!!!! Długo (bardzo długo) czekałam na ten rozdział i się doczekałam! Bałam się, że Haran zachowa się wobec Elle gorzej, ale widać, że jest dzielna. Stanąć do walki ze starszym i silniejszym facetem. Ale uciekła i mam nadzieję że jej nie znajdą. Słyszała głos swojej matki? Pewnie ze zmęczenia. Albo nie... Rozdział super! Czekam na nn.
    Pozdrawiam
    Luna :3
    Ps. Pierwsza!

    OdpowiedzUsuń
  2. JEAT!JEST!JEST! Wreszcie dodałaś! Moje przeczucia co do szopy, Harna i Eleanor były prawidłowe, jeżeli chodzi o to o co mu chodziło... mam nadzieję, że właśnie o to mu chodziło (zbok...)
    Coś mi się wydaje, że to nie głos jej matki... WIEDŹMY JAKIEJŚ!!! Krótko jest, ale nie marudzę, bo akcja jest rekompensatą za to :D Już nie mogę się doczekać ciągu dalszego i w mojej głowie trwają spekulacje co do kolejnego rozdziału. To jest jakaś zjawa! Chodzi mi o jej matkę, albo ktoś manipuluje Eleanor. Harn zabił Jade!!!! O.o Szczeka mi opadła! Tak mi się wydaje że ją zabił, bo przecież kto normalny mówi że skończysz jak Jade... ? Dłużej bym poczytała, ale no cóż... :D Niedługo mam nadzieję że bęcie kolejny i nowy na Sagittcie, a na igrzyskacg Rosalie, może się później pojawić, bo jeszcze nie przeczytałam Kosogłosa... :d Wiem jestem samolubna :d Serce bije mi jak szalone jak czytam ten rozdział :D Pozdraiwam !!! :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Krótkie, ale tyle się dzieje, że wybaczam. :D
    A co do błędów, naprawdę ich nie widzę, za bardzo się wciągam. :) (No, chyba, że napisałabyś mówię przez "u" otwarte, tego nie da się nie zobaczyć. ;)
    No ba, że z radością! A jakżeby inaczej? Jak mnie coś ciekawi, to to chyba jasne! :)
    A co do rozdziału... Obłędny!
    Haha, gryź, gryź, moja szkoła. :3
    Ostatnie zdanie każe jednak mi się zastanowić. Ktoś ą znalazł. I owinął w koc. Kto to jest?! o,o
    Również czekam na następny rozdział (nie tylko tutaj ;) i pozdrawiam. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. xD Nikt jej nie znalazł. To taka... Przenośnia. Uosobienie. Personifikacja mgły. A właściwie Mgły. xD Nie no rozwaliłaś mnie tym z kocem xD :D Będę teraz cała uhahana pisać na nowym blogu :> (jak będziesz grzeczna to podam ci adres) :3
      A ja czekam u ciebie!(i również pozdrawiam):D

      Usuń
  4. Robisz bardzo fajne opisy :D Bardzo dobrze przelewasz emocje poprzez Eleanor. Błędów jako tako nie było (no ale niektóre chaotyczne zdania to zauważyłam :D) ale jeden KARYGODNY błąd który zauważyłam to wyraz 'noże' . Chodziło o norę a nie o noże do kuchni czyli pisze się 'norze' przez RZ ! ! :D A pozatym nieźle :) Tylko dodawaj szybciej te rozdziały bo zwariuję ! :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Postanowiłam odwiedzić wszystkie Twoje cztery blogi a ten jest mega! Przy pierwszej notce łza się kręciła ;( ale przy tej włos się jeży...i jeszcze ten tytuł "śmierć nadejdzie z wilkami" łał!
    ^Q^
    Tak więc pozwolę sobie na obserwacje xD

    OdpowiedzUsuń

NIE SPAMUJ!!!